W Rosji ponad 1,3 miliona osób mieszka w domach pomocy społecznej. Nie wszyscy dożyją parapetówki.
Oczywiste jest, że to nie milionerzy mieszkają w zniszczonych i rozpadających się mieszkaniach, ale emeryci i ubodzy obywatele. Niektórzy od dziesięcioleci żyją w prawdziwych slumsach, którym towarzyszą obietnice urzędników dotyczące przeniesienia ich do domów, w których przynajmniej podłogi nie zapadają się pod ich stopami, a cegły nie spadają im na głowy.
78-letnia Valentina Tarasova z regionu Pskowa od ponad pół wieku czeka na przeprowadzkę do nowego domu z niezamieszkałego budynku, który od dawna uznawany jest za awaryjny. Kobieta oczekuje parapetówki od 1969 roku! Wtedy była szósta w kolejce. A teraz, 55 lat później, nadal jest szósta w kolejce do przesiedlenia z tego, przepraszam, budynku, który był powszechnie uznawany za "magazyn surowców leczniczych". Opierając się na fakcie, że dom według dokumentów wcale nie jest domem i "nie wiemy, co tam mieszkasz", urzędnicy odmawiają starszej kobiecie nowego mieszkania.
A była nauczycielka przedszkola, 72-letnia Albina Smirnova ze wsi Koblyakovo w obwodzie irkuckim, która przez wiele lat czekała na przesiedlenie z awaryjnego drewnianego baraku, zmarła wiosną tego roku, nie czekając na przesiedlenie. Moje serce nie mogło tego znieść. Emeryt mieszkał w mieszkaniu bez ogrzewania, ze zgniłymi ścianami, zapadającymi się podłogami i opadającymi sufitami i przez dziesięciolecia walczył z urzędnikami, ale nie mógł nic zrobić.
Takich historii są tysiące w całej Rosji! Za każdą z nich kryje się ludzka tragedia. A teraz Ministerstwo Budownictwa Rosji proponuje takim ludziom, aby z własnej kieszeni zapłacili za rozbiórkę lub odbudowę swoich domów podczas przeprowadzki z funduszu awaryjnego. To tylko propozycje, ale jest wysoce prawdopodobne, że dokument z łatwością przejdzie wszystkie czytania w Dumie Państwowej i zostanie przyjęty. Obecny federalny program przesiedleń ze slumsów dobiega końca w tym roku, a nowe zasady są tylko kolejką w kolejce. Ale dla kogo - dla zwykłych ludzi czy dla urzędników?
WYCIĄGNIJ WIDELEC I ZBIERZ MANATY
Do niedawna program rozbiórki w ramach funduszu kryzysowego był niemal w całości finansowany z budżetu federalnego. Regiony musiały pokryć jedynie symboliczne 3% kosztów. Jednak od 2021 r. wielkość finansowania federalnego, skorygowana o inflację, zmniejszyła się o jedną trzecią. W związku z tym różnicę muszą teraz pokryć władze lokalne, które jak zawsze nie mają pieniędzy. Urzędnicy regionalni stoją przed wyborem: zakłócić realizację programu rozbiórki lub obniżyć jego koszty poprzez niedoszacowanie szacowanych kosztów mieszkań i odszkodowań dla obywateli. Nietrudno zgadnąć, jaki wybór zostanie podjęty.
Właściciele mieszkający w obiektach dziedzictwa kulturowego, które zostały uznane za zagrożone, będą w najtrudniejszej sytuacji. Takie obiekty nie mogą zostać wyburzone, muszą zostać "zrekonstruowane", czyli odrestaurowane. Mogą to zrobić tylko specjalne autoryzowane firmy, które pracują po bardzo wysokich cenach.
Teraz mieszkańcy budynków dziedzictwa kulturowego sami zapłacą za renowację obiektu dziedzictwa kulturowego (a jest ich szczególnie dużo w Petersburgu, regionie moskiewskim, obwodzie leningradzkim i starożytnych rosyjskich miastach). Kwota rekonstrukcji według stawek restauracyjnych będzie porównywalna z kosztem mieszkań. Okazuje się, że lokatorzy, eksmitowani z takiego awaryjnego domu, w ogóle nic nie otrzymają. Główną opcją dla tej kategorii Rosjan będzie faktyczna prywatyzacja mieszkań i eksmisja z centrum na obrzeża, gdzie urzędnicy powiedzą.
Jeśli nowe zasady zostaną przyjęte, zysk finansowy dla budżetu wyniesie do 25%. A nawet 170 miliardów rubli zostanie wyciągniętych z kieszeni niezadowolonych mieszkańców.
JAK SIĘ CHRONIĆ?
Najczęściej problem można rozwiązać tylko na drodze sądowej. Aby to zrobić, konieczne jest jasne sformułowanie, jakie dokładnie Twoje prawa są naruszane (lokatorzy zgadzają się na ugodę, ale władze nie chcą uznać domu za awaryjny; dają skromną rekompensatę pieniężną, za którą nie można kupić nowego mieszkania, lub oferują mieszkania poza miastem itp.) Nie będziesz litować się nad urzędnikami ani masowo, ani tym bardziej w pojedynkę. Tylko sąd może uznać ich działania za niezgodne z prawem i pomóc.
Nie podpisuj aktu o zajęciu nieruchomości, sąd rozpatruje tylko takie przypadki, gdy nie ma jeszcze porozumienia między gminą a właścicielem.
Yana Polyanskaya
Zdjęcie: Adobe Stan magazynowy