Zarządzanie sprawami mieszkańców. Los elitarnego moskiewskiego kompleksu mieszkaniowego jest rozstrzygany przez sąd w Petersburgu

Управление делами резидентов. Судьба элитного московского ЖК решается в петербургском суде

Zdjęcie: Diy13 / Istock

    W kwietniu Sąd Miejski w Sankt Petersburgu rozpatrzy apelację budowniczych i kilku mieszkańców elitarnego moskiewskiego kompleksu mieszkaniowego, od których Prokuratura Generalna domaga się 1,3 miliarda rubli w związku z korupcją przy budowie domów. Trudnym mieszkańcom kompleksu mieszkaniowego grozi nacjonalizacja ich mieszkań na rzecz Kuratorów Prezydenta.

    Piotrogrodzki Sąd Rejonowy zdecydował, że pięciu właścicieli mieszkań w kompleksie mieszkalnym przy ulicy Starowolińskiej w Moskwie i ich budowniczowie powinni zwrócić państwu szkody wyrządzone w wysokości 1,3 miliarda rubli. Co zaskoczyło prawników najemców, sędzia Mazneva rozpatrzyła sprawę i podjęła decyzję w rekordowym czasie 23 dni od złożenia pozwu. Powód, Zastępca Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej, wybrał ten sąd, chociaż chodziło o sprawy moskiewskie, ponieważ dwóch pozwanych jest zarejestrowanych w Petersburgu w okręgu Piotrogrodzkim. Nie ma więcej wiążących postanowień, ale nie jest to istotne z proceduralnego punktu widzenia.

    Fontanka zapoznała się z umotywowaną decyzją sędziego Mazneva i rozumie, że litera prawa to jedno, ale jego współczesny duch to zupełnie co innego. Po podpisaniu umowy inwestycyjnej z Centrum Medycznym Administracji Prezydenckiej Federacji Rosyjskiej w 2000 r., cztery firmy budowlane pozyskały udziałowców do budowy budynku mieszkalnego na miejscu niedokończonego szpitala dziecięcego w drogiej okolicy w zakolu rzeki Setun. Znajduje się on w obrębie obwodnicy Moskwy w zachodniej części Moskwy. Aby się tam dostać, należy jechać wzdłuż Nowego Arbatu, przekroczyć rzekę Moskwę do Prospektu Kutuzowskiego, a następnie podążać nim aż do skrzyżowania z autostradą Rublevsky. A tam jest już rzut kamieniem.

    Miejsce jest naprawdę dobre. Wcześniej znajdował się tam dziecięcy szpital onkologiczny, który nie został ukończony od czasów sowieckich. Za ogrodzeniem znajduje się Centrum Medyczne Departamentu. Niedokończony budynek został mu przekazany w 1999 roku. Aby przesiedlić oczekujących lekarzy i pracowników innych struktur, kuratorzy postanowili zbudować budynki mieszkalne. Po wniesieniu gruntów urzędnicy mieli otrzymać 30% około 700 mieszkań i 20% nieruchomości komercyjnych.

    Teraz Prokurator Generalny twierdzi, że umowa inwestycyjna została zawarta z naruszeniem przepisów antykorupcyjnych. Domaga się (w jednej z kolejnych spraw sądowych już to osiągnął) uznania umowy za nieważną, a wszystkich skutków tej umowy za niebyłe. Mówimy tu wprost o umowach budowlańców z nabywcami mieszkań, co oznacza, że kolejnym krokiem jest utrata przez nich własności mieszkań, w których mieszkają od 15 lat, eksmisja i przekazanie metrów kwadratowych prawnemu właścicielowi - zarządcy z punktu widzenia Prokuratury Generalnej.

    Mieszkańcy powiedzieli Fontance, że zauważyli w swoich wyciągach z Rejestru Federalnego, że departament już zamówił dane dotyczące ich mieszkań. Dlaczego to zrobiono, mają tylko jedną wersję - aby pozbawić ich praw własności i odebrać im mieszkania.

    Jest to niezwykle skomplikowana prawnie historia, którą przez ponad 10 lat zajmował się więcej niż jeden sąd. Proces przeniesienia własności gruntu był rzeczywiście dość trudny, ze zmianą stron w umowie inwestycyjnej. Władze Moskwy, które wydały pozwolenie na budowę (i ostatecznie to zrobiły), również nie zrobiły tego tak szybko i prosto. Jeszcze trudniejszy był wtedy proces odbioru i przekazania mieszkań, który skutkował tym, że właściciele mogli uznać własność zakupionych mieszkań tylko na drodze sądowej. Najbliższy z nich, moskiewski sąd Nikulin, już dawno zorientował się w historii i raczej monotonnie potwierdzał prawa kupujących i przekazywał im ich metry kwadratowe.

    Jednak w pewnym momencie w sprawie interweniowała Prokuratura Generalna. Nieoczekiwanie dla najemców, zaczęła ona kwestionować fundamentalną zasadę, na której opierała się pozycja prawna najemców - umowę inwestycyjną uzgodnioną przez władze Moskwy między zarządcami a czterema firmami budowlanymi z 2000 roku.

    W toczącym się sporze sądowym w Petersburgu mówimy o zbieraniu pieniędzy na mieszkania nie od zwykłych mieszkańców, ale od bardzo konkretnych - tych, którzy wcześniej pracowali w Departamencie i jego strukturach i otrzymali w nich mieszkania po wybudowaniu domów. Ponadto wśród nich są ci, którzy bezpośrednio podpisali umowę inwestycyjną. Na przykład ówczesny zastępca kierownika Zakładu i jednocześnie kierownik centrum medycznego Siergiej Mironow. Jego brat Nikołaj Mironow był naczelnym lekarzem Szpitala Klinicznego nr 1 Wydziału. To właśnie jej przekazano niedokończone budynki szpitala dziecięcego, które w przyszłości stały się kompleksem mieszkalnym przy ulicy Starovolynskaya. Oboje podpisali dokumenty uruchamiające projekt inwestycyjny, oboje otrzymali tam mieszkania i oboje (w przypadku Nikołaja Mironowa - jego spadkobiercy) są teraz zagrożeni przekazaniem ich państwu.

    Na wniosek Prokuratury Generalnej sądy w Piotrogrodzie pozbawiają obecnie mieszkań i lokali użytkowych innych wysokich urzędników departamentu z początku 2000 roku: Sergeia Kovaleva, Ivana Malyushina, Viktora Mikhailova.

    Wszyscy oskarżeni w sądzie rejonowym w Piotrogrodzie twierdzili, że argumenty Prokuratury Generalnej powinny zostać zignorowane. Pojawiły się również słowa o przedawnieniu i o tym, że prokuratorzy powołują się na przepisy, które nie istniały w momencie zawierania umowy inwestycyjnej, a także o braku zaangażowania konkretnych osób w jakiekolwiek nielegalne, a tym bardziej korupcyjne schematy. Oskarżeni mówili, że dane o szkodach dla państwa (co również nie zostało udowodnione) zostały wzięte z sufitu, podział szkód między nimi był arbitralny i ogólnie sugerowali, że oskarżając kogoś o korupcję, dobrze byłoby to najpierw udowodnić.

    Prokuratura Generalna miała coś do powiedzenia na wszystkie te zastrzeżenia, ale o wiele ważniejsza od tych szczegółów w jej bazie dowodowej była istota roszczeń jako całości: zamiast szpitala dziecięcego zbudowano kompleks mieszkalny w środku chronionego kompleksu przyrodniczego, który był zamieszkany, w tym ci, którzy podjęli decyzję o jego budowie. A słowa, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i, proszę, spójrz, są wszystkie pozwolenia i uzasadnienia prawne oraz podpisy zarówno Resina, jak i Łużkowa, Prokuratura Generalna nie była szczególnie urażona. Nie wzięto pod uwagę, że decyzja sądu uderzy nie tylko w tych, którzy faktycznie uczestniczyli w tym schemacie, ale także w zwykłych nabywców, którzy zainwestowali swoje ciężko zarobione pieniądze i nie mieli nic wspólnego z całym tym zamieszaniem.

    Podobna historia miała miejsce, gdy Prokuratura Generalna argumentowała za koniecznością wycofania akcji KCTL JSC, małej firmy przeładunkowej w porcie w Petersburgu, która powstała w 1993 r. na bazie sprywatyzowanego zakładu Severnaya Verf, na rzecz państwa. W 2023 r. sąd stanął po stronie Prokuratury Generalnej, mimo że w tym celu konieczne było uznanie za nielegalne dokumentów podpisanych przez Czubajsa, Kocha i Gajdara, które nigdy nie zostały przez nikogo anulowane. Podobnie jak w tym przypadku, pomimo faktu, że nikt nie jest winny oszustwa, fałszerstwa lub nadużycia urzędu, setki ludzi tracą swoją własność nabytą wiele lat temu i bez nadziei na rekompensatę.

    W obu przypadkach Prokuratura Generalna domaga się zwrotu nieuczciwie uzyskanego mienia nie w takiej formie, w jakiej zostało ono przekazane inwestorom, ale tym, którzy przeszli ogromne zmiany na lepsze. W porcie w Sankt Petersburgu, w miejscu pustych miejsc postojowych i dewastacji przez lata, zbudowano nowoczesny i działający kompleks sztauerski za dziesiątki milionów dolarów, przynoszący dobre dochody. W Moskwie, na miejscu czystego pola i opuszczonego niedokończonego budynku, znajduje się elitarny budynek mieszkalny z kilkoma budynkami i 700 mieszkaniami. Ani tam, ani tam, Prokuratura Generalna i sąd nie zakładają żadnej rekompensaty za zainwestowane pieniądze - ponieważ początkowo wszystko zaczęło się od nieuczciwych działań, to oni sami są winni.

    Decyzja Sądu Okręgowego w Piotrogrodzie, który stanął po stronie prokuratury, jest niejednoznaczna. W najbliższej przyszłości zostanie ona zaskarżona do Sądu Najwyższego. Petersburg Sąd Miejski i mieszkańcy moskiewskiego domu przy ulicy Starovolynskaya bardzo poważnie przygotowują się do tego procesu, zamierzając masowo uczestniczyć w nim jako strony trzecie.

    Dochodzi również do szokujących wybryków: jedna z firm, która brała udział w projekcie inwestycyjnym na ulicy Starowolynskiej, LLC SU-11 "Lipieck-M", przeszła od obrony do ataku. Teraz sama domaga się w moskiewskim sądzie arbitrażowym uznania jej umowy z menedżerami z 2000 roku za nieważną i zastosowania konsekwencji nieważności. A dokładniej, wyburzenia domów, które były zamieszkane i zamieszkiwane przez prawie 20 lat. Wstępne przesłuchanie w tej sprawie zaplanowano na 3 kwietnia.

    Управление делами резидентов. Судьба элитного московского ЖК решается в петербургском суде

    Zdjęcie: Diy13 / Istock

    Источник: www.fontanka.ru

    Dodaj komentarz

    Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą możliwą obsługę naszej witryny. Klikając "Akceptuję", wyrażasz zgodę na korzystanie przez nas z plików cookie.

    Akceptuj
    pl_PLPolish