W Turcji nadal szaleją namiętności dotyczące tego, jak połączyć popularny wśród turystów system all-inclusive z celami "zrównoważonego rozwoju" (modny trend na całym świecie, w tym zmniejszenie ilości odpadów żywnościowych w celu ochrony środowiska). - Ed.).
Publikacja turiznguncel.com Przytacza opinię wiceprezesa zarządu Marti Hotels Group, Emre Narina. Hotelarz uważa, że nie warto rezygnować z popularnego modelu obsługi, ale należy go przeformatować. "Zamiast 100 rodzajów dań w bufecie jest 50, ale wyższej jakości. Można też ograniczyć wybór napojów" - tak turecki przedsiębiorca widzi all inclusive 2.0. "Nasi klienci są na to gotowi" - mówi.
Ale subskrybenci kanału tg "Dach domu turystycznego", sądząc po komentarzach do postu na ten temat, pomysł nie jest szczególnie inspirujący. Są oczywiście opinie za: "Mniej, ale smaczniej i lepiej? Super." Niektórzy zauważają, że przy dużym asortymencie dań, często nie różnią się one zbytnio od siebie - chociażby ze względu na niemal identyczne desery, ale różny wygląd tworzy "efekt obfitości" na bufecie. Turyści wątpią jednak, by zawężenie wyboru rzeczywiście szło w parze z ofertą bardziej wyrafinowanego jedzenia. "Czy ktoś zna pozytywne wyniki takiej optymalizacji? Zwykle, jeśli coś jest cięte, jakość nie poprawia się, a cena nie spada", "Pokusa zarobienia na oszczędnościach jest zbyt duża" - piszą w komentarzach.
Sporo osób opowiada się za tym, by goście hotelowi mieli do wyboru opcję all inclusive z alkoholem wliczonym w cenę lub bez niego. Osoby, które nie spożywają dużej ilości napojów alkoholowych na wakacjach, nie mają nic przeciwko oszczędzaniu w ten sposób na kosztach wycieczek.
Temat modernizacji modelu all inclusive, a nawet rezygnacji z niego, jest coraz częściej podnoszony przez turecką branżę turystyczną. Niedawno pisaliśmy o kolejnym argumencie przeciwników tego formatu - all inclusive "grozi turystom otyłością".