Rosjanie byli zmuszeni spędzić noc na estońskiej granicy w Narwie z powodu pracowników bałtyckich, którzy zamknęli im punkt kontrolny przed nosem. Poprzedniej nocy pasażerowie autobusu Lux Express z Sankt Petersburga przybyli do Iwangorodu o 22:20. Była to zwykła godzina, ale na przejściu granicznym czekała na nich kolejka - inny przewoźnik i kilka samochodów przyjechało w tym samym czasie.
Wszystkie obowiązkowe procedury trwały dłużej niż zwykle, a ludzie udali się na most, który jest terytorium neutralnym, o godzinie 23:00. Od 1 maja punkt kontrolny w Narwie jest otwarty do tego czasu. Jednak według naocznych świadków, tym razem został zamknięty jeszcze wcześniej: "Estończycy przestali pracować o 22:50. A potem służby bezpieczeństwa wewnętrznego wyszły tam już z karabinami maszynowymi".
Ludzie chcący przekroczyć granicę próbowali z nimi rozmawiać, ale nie znaleźli wzajemnego zrozumienia. Wysiłki rosyjskiej straży granicznej również nie przyniosły rezultatów: przyjeżdżali na otwarcie o 7 rano.
Rosjanie musieli albo szybko szukać hotelu na noc w Iwangorodzie, albo czekać na otwarcie na nogach w pobliżu punktu kontrolnego. W efekcie do sytuacji wkroczył tylko przewoźnik, który wieczorem miał zabrać ich z Narwy do Tallina. Autobus miał zostać dostarczony do godziny 08:30 rano. Do tego czasu wszyscy pasażerowie w końcu pokonali niefortunną przeprawę.
Wcześniej TourDom.ru napisał, że otwarta tubka kremu do twarzy została odebrana Rosjance na granicy z Estonią.