"Podpisane przez obywateli radzieckich". Sąd zaangażował Smolnego w postępowanie wokół Pałacu Pracy

"Podpisane przez obywateli radzieckich". Sąd zaangażował Smolnego w postępowanie wokół Pałacu Pracy

"Подписано советскими гражданами". Суд привлек Смольный к разбирательствам вокруг Дворца труда

Zdjęcie: Alex 'Florstein' Fedorov / CC BY-SA 4.0

    W dniu 30 lipca Sąd Arbitrażowy Sankt Petersburga i Obwodu Leningradzkiego przeprowadził wstępną rozprawę w sprawie przejęcia kompleksu budynków Pałacu Pracy (znanego również jako Pałac Nikołajewski) od związków zawodowych na własność państwa. Do materiałów sprawy dołączono dokumenty zebrane przez Prokuraturę Generalną, w tym ekspertyzę Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego, która rzekomo potwierdza bezprawne posiadanie zabytku federalnego. W sprawę jako strona trzecia zaangażowała się również Komisja Stosunków Własnościowych. Z jego pomocą sąd będzie musiał ocenić legalność umowy między miastem a LPR, podpisanej w czasie, gdy Walentina Matwienko była gubernatorem Petersburga.

    Dekrety Lenina, na które powołują się związki zawodowe na poparcie swojego stanowiska, nie dotarły jeszcze do ich rąk, ale nie oszczędzono obywateli radzieckich, których apel zmusił przeciwników do śmiechu i powiedzenia: "To jest właśnie ten moment, w którym zgadzamy się z prokuraturą".

    Destabilizacja sytuacji

    W oczekiwaniu na spotkanie na korytarzu publiczność podzieliła się na dwie grupy. Trzech umundurowanych prokuratorów rozmawiało z młodym mężczyzną po cywilnemu. Jak się później okazało, był to przedstawiciel Federalnej Agencji Zarządzania Nieruchomościami. Druga grupa była nieco liczniejsza: znaleźli się w niej zarówno prawnicy Leningradzkiej Federacji Związków Zawodowych, występującej w charakterze pozwanego, jak i przedstawiciele stron trzecich - Federacji Niezależnych Związków Zawodowych Rosji i Generalnej Konfederacji Związków Zawodowych. Ponadto w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele innych stron trzecich - Urzędu Rejestru Federalnego dla Sankt Petersburga i KGIOP. Stanowisko tego ostatniego było w większości neutralne, a sami uczestnicy byli lakoniczni.

    Wstępne przesłuchanie rozpoczęło się od odwołania sędziego, ogłoszonego przez LFP. Jej przedstawiciele byli oburzeni następującym faktem: 1 lipca prokuratura złożyła wniosek o wyznaczenie wcześniejszego terminu posiedzenia wstępnego niż ten już zaplanowany na 8 sierpnia. Ponieważ, według departamentu, pozwany spędza przedłożony czas "ze szkodą dla powoda i sądu", w szczególności rozpowszechnia prowokacyjne i nierzetelne informacje w mediach w celu manipulowania opinią publiczną, zwiększania napięcia społecznego i destabilizacji sytuacji. 2 lipca sąd przychylił się do wniosku, a 3 lipca dokumenty zostały odzwierciedlone w elektronicznych aktach spraw arbitrażowych.

    Związki zawodowe nazwały te zarzuty nieprawdziwymi i bezpodstawnymi, podobnie jak oskarżenia o wpływanie na sąd. Wskazali również, że prokurator, zgodnie z prawem, powinien był wysłać kopie petycji do innych uczestników sprawy, ale "zaniedbał tego obowiązku proceduralnego, a sąd nie pozostawił petycji bez ruchu". Dlatego też strona LFP uważa, że w działaniach sędziego największe preferencje ma powód "ze szkodą dla praw i interesów innych uczestników sprawy".

    Po przesłuchaniu wszystkich uczestników sędzia odrzucił wyzwanie. Wygląda na to, że niewiele osób było tym zaskoczonych.

    "Nowe słowo w orzecznictwie"

    Następny ruch należał do prokuratury. Złożyła ona wniosek o włączenie Federalnej Agencji Zarządzania Nieruchomościami dla Sankt Petersburga i Obwodu Leningradzkiego jako "współoskarżonego" w sprawie, co wywołało szmer w obozie przeciwników.

    - Popieramy tę petycję. Wierzymy, że możemy działać jako istotny partner", powiedział Dmitry Romashov, przedstawiciel agencji.

    - Więc uważasz, że sąd może włączyć cię jako współoskarżonego? - wyjaśnił sędzia.

    - Drogi sądzie, źle się wyraziłam. Powódka materialna" - poprawiła się prokurator.

    Nie zmniejszyło to zbiorowego zdumienia związków zawodowych. "Nowe słowo w orzecznictwie" - pojawił się komentarz gdzieś z drugiej strony.

    "Nasze stanowisko jest następujące <...> Petycja ta powinna zostać odrzucona, a Zastępca Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej powinien mieć czas i możliwość wyjaśnienia swoich wymagań określonych w petycji. Po pierwsze, w kodeksie postępowania arbitrażowego nie ma pojęcia współpozwanego. Mamy procedurę składania pozwu lub przyłączenia się do pozwu" - powiedział Andrey Varlamov, jeden z prawników LFP.

    Jego słowa poparł przedstawiciel Generalnej Konferencji Związków Zawodowych Andrey Ostroumov. Starał się on przekazać, że nie można zostać powodem bez złożenia pozwu, a petycja jest sprzeczna z prawem.

    "W tym przypadku prokurator wnosi o włączenie osoby do sprawy w charakterze współpozwanego, pomimo faktu, że powód ten nie dopuścił się jedynej czynności, która na mocy kodeksu postępowania arbitrażowego może pociągać za sobą włączenie do sprawy w charakterze powoda. Mianowicie, Federalna Agencja Zarządzania Nieruchomościami nie złożyła pozwu do sądu" - stwierdził.

    Przedstawiciel Federalnego Rejestru poparł petycję, KGIOP stwierdziła, że nie ma żadnych zastrzeżeń, zostały one zgłoszone jedynie przez związki zawodowe. W rezultacie wniosek prokuratury został odrzucony, ale wpłynął nowy - aby Federalna Agencja Zarządzania Nieruchomościami stała się stroną trzecią zgłaszającą niezależne roszczenia. Na co sprzeciwili się przeciwnicy: przedstawiciel agencji nie zgłosił żadnych żądań w sądzie.

    "MTU Federalnej Agencji Zarządzania Nieruchomościami nie oświadczyła teraz, że wchodzi do sprawy jako strona trzecia, wysuwając roszczenia, nie wysuwając roszczeń. Proszą o udział jako strona trzecia, ale jak uważamy ..." - wyjaśnienia prokuratora wywołały śmiech na sali.

    "Nie powinieneś się śmiać, gdy przemawia przedstawiciel prokuratury", zareagował i wywołał jeszcze więcej śmiechu ze strony przeciwnej.

    W tym samym czasie LFP ogłosiła również zaangażowanie Federalnej Agencji Zarządzania Nieruchomościami, ale federalnej i bez niezależnych wymogów. Sąd odroczył rozstrzygnięcie tych kwestii.

    Wiedza specjalistyczna Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego

    Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o dołączenie do sprawy wielu dokumentów, w tym m.in. dowodów na to, że KGIOP dwukrotnie występowała do sądu o zobowiązanie właściciela Pałacu Pracy do wywiązania się z obowiązków ochrony zabytku. Według organu nadzoru obie decyzje nie zostały wykonane. Do sprawy dołączono również pismo z Rosfinmonitoring, które mówi o wpływach gotówkowych i transakcjach finansowych, w szczególności o tym, jak przewodnicząca LFP Maria Artyukhina dysponowała pieniędzmi, jakie płatności zostały dokonane i komu.

    Ponadto do sprawy dołączono opinię biegłego z Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego. Według prokuratora wynika z niej, że sporne przedmioty zostały wyalienowane w drodze nieistotnych transakcji, a organizacje związkowe nie miały uprawnień do dysponowania nimi.

    Ponieważ osoby trzecie ze związków zawodowych stwierdziły, że nie miały jeszcze możliwości zapoznania się z materiałami sprawy - ich organizacje znajdują się w Moskwie i nie otrzymały niczego od prokuratury - sąd dodatkowo nakazał departamentowi przesłanie złożonych dokumentów wszystkim uczestnikom i przedstawienie dowodów, że tak się stało.

    "Kwestionowanie podpisu gubernatora"

    Petycja LFP o zaangażowanie KIO w sprawę jako strony trzeciej wywołała dyskusje. W 2007 r. podpisano porozumienie między związkami zawodowymi a miastem w sprawie rozgraniczenia praw własności do nieruchomości. Smolny reprezentował w nim COOGEE. Pozwany domagał się zaangażowania KIO jako następcy prawnego i podkreślał, że stanowisko komisji jest istotne dla ustalenia statusu tego dokumentu.

    "Jeśli kwestionujemy podpis ówczesnej gubernator Sankt Petersburga Walentyny Iwanowny Matwienko, to musimy usłyszeć od KIO, że ten dokument jest nielegalny lub legalny. Uważamy, że KIO jako strona trzecia jest niezbędna w tym procesie" - powiedziała Natalia Chernikova, prawniczka LFP.

    Prokuratura wyraziła sprzeciw. "Po pierwsze, załączyliśmy odpowiedź komisji, w której stwierdza się, że umowa nie jest dokumentem dotyczącym przeniesienia własności nieruchomości z własności federalnej. Po drugie, KUGI nie rozporządza własnością federalną" - powiedział prokurator. W związku z tym agencja uznała, że nie ma podstaw do angażowania komisji, ale sąd zdecydował inaczej. Teraz KIO również będzie musiała wziąć udział w postępowaniu.

    "Zwiastun demokracji" - odmówić

    W finale sędzia przypomniał sobie o kolejnej petycji, która wymagała omówienia. Pochodziła ona od "Zjednoczonego Związku Zawodowego - Zwiastuna Demokracji" z prośbą o zaangażowanie "naszych organizacji". "Przeczytałem ją dosłownie" - wyjaśnił sędzia w odpowiedzi na chichoty publiczności.

    "Ta petycja została podpisana przez obywateli radzieckich", powiedział, co wywołało więcej śmiechu, a następnie wymienił nazwiska trzech osób.

    "W momencie, w którym zgadzamy się z prokuraturą Federacji Rosyjskiej, - powiedział Varlamov. - Proponujemy odrzucić ten wniosek, ponieważ organizacja ta nie jest zarejestrowana w rejestrze osób prawnych".

    Sędzia zauważył, że "Zwiastun Demokracji" nie pyta o siebie, ale o pewne organizacje. Adwokat dodał, że nie znalazł niczego z imienia i nazwiska: "A obywatele radzieccy, niestety, nie mieszkają na terytorium Federacji Rosyjskiej od '91 roku".

    Wreszcie, LFP złożyła wniosek o odroczenie posiedzenia wstępnego, aby mieć czas na zapoznanie się z materiałami sprawy przed rozpoczęciem posiedzenia głównego. Według Chernikovej, w Internecie nie ma ani jednego dokumentu, a do pozwu dołączono ponad 4 tomy wniosków. Przeciwnicy byli temu przeciwni, ponieważ "strona wyraziła w Fontance, że wie o istnieniu sporu prawnego (i prawdopodobnie chodzi o jej deklarowaną niezgodę z wymogami). Dlatego agencja uznała, że wystarczy ogłosić przerwę. Sąd posłuchał tego, ogłosił przerwę do 6 sierpnia, zapraszając pozwanego do sądu w celu zapoznania się z materiałami offline.

    10 czerwca Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej złożyła pozew przeciwko LFP o zajęcie kompleksu budynków uznanego za zabytek Pałacu Nikołajewskiego (Pałacu Pracy) w Petersburgu. Agencja uważa, że stowarzyszenie nielegalnie nabyło własność budynków pod literami A, B i D na Placu Pracy 4. Według organu nadzorczego, przekazanie pałacu pod jurysdykcję organizacji związkowych w 1917 r. nie wskazuje, że te ostatnie mają prawa własności, co oznacza, że jego późniejsze przekazywanie wzdłuż łańcucha nowym i nowym właścicielom jest nielegalne. Leningradzka Federacja Związków Zawodowych opublikowała list otwarty, w którym oświadczyła, że nie zgadza się z tymi wymogami.

    Główny budynek pod literą B (sam pałac) również został zbudowany w 1856 roku. Od 2009 roku jest własnością LFP. Rosreestr prowadzi ewidencję kilkudziesięciu zawartych umów najmu i podnajmu z firmami i obywatelami. Całkowita powierzchnia obiektu wynosi 19,5 tys. metrów kwadratowych. Wartość katastralna wynosi 360,9 mln rubli. W sieci można znaleźć usunięte już z publikacji ogłoszenia o wynajmie lokali użytkowych w budynku. Wynika z nich, że stawka wynosiła około 10-12 tysięcy rubli za "kwadrat" rocznie. Ponadto pałac jest dostępny na imprezy. W jednej z firm cateringowych bankiet dla 100 gości w pałacowych wnętrzach kosztuje od 200 tysięcy rubli, bufet dla 300 osób - od 3,5 miliona rubli.

    "Подписано советскими гражданами". Суд привлек Смольный к разбирательствам вокруг Дворца труда

    Zdjęcie: Alex 'Florstein' Fedorov / CC BY-SA 4.0

    Источник: www.fontanka.ru

    Dodaj komentarz

    Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą możliwą obsługę naszej witryny. Klikając "Akceptuję", wyrażasz zgodę na korzystanie przez nas z plików cookie.

    Akceptuj
    pl_PLPolish