Po pewnym czasie od podpisania aktu odbioru i przekazania mieszkania pojawiają się w nim wady, które deweloper ma obowiązek usunąć. Jeśli termin upłynął, nabywca mieszkania może pozwać dewelopera i żądać kary w wysokości 1% kosztu mieszkania za dzień opóźnienia

W Rosji wchodzą w życie zmiany, które radykalnie zmniejszają wysokość kar za późne usunięcie braków w mieszkaniach w nowych budynkach. W Moskwie i regionie spory sądowe z deweloperami stały się biznesem na dużą skalę.
Nierzadko zdarza się, że nowe budynki mają swoją historię: jakiś czas po dostarczeniu mieszkania, czyli podpisaniu aktu odbioru i przekazania mieszkania, pojawiają się w nim wady. Na przykład drzwi są przekrzywione, rama okienna jest pęknięta, płytki się kruszą lub, co gorsza, występują przecieki. W okresie rękojmi deweloper jest zobowiązany do usunięcia tych wad w rozsądnym terminie, który zgodnie z ustawą o ochronie konsumentów nie powinien przekraczać 45 dni. Jeśli wszystkie terminy upłynęły, nabywca mieszkania może pozwać dewelopera. Wada, która zakłóca normalne funkcjonowanie mieszkania, umożliwiła zażądanie kary w wysokości 1% za dzień ceny tego mieszkania, zgodnie z tym prawem. Przy pomyślnym scenariuszu dla powoda możliwe było zwrócenie prawie całego kosztu mieszkania. W ten czy inny sposób wielu deweloperów miało z tym ostatnio do czynienia. Oto, co powiedział Business FM Stanislav Sagiryan, dyrektor generalny RKS Development Group:
Stanislav Sagiryan, dyrektor generalny RKS Development Group, "Wynajęliśmy mieszkanie, zostało wybudowane trzy lata temu, wszystko jest w porządku. Nagle od akcjonariuszy zaczęły napływać pozwy dotyczące napraw. A tam, delikatnie mówiąc, jest bardzo kontrowersyjna naprawa, ponieważ jest wyraźnie związana z amortyzacją, z normalnością. Jeśli chodzisz cały dzień po parkiecie, to oczywiście prędzej czy później gdzieś zaczyna się trochę odsuwać lub coś innego zaczyna się z nim dziać. Ludzie czekają od trzech lat, przychodzą do nich kancelarie prawne i mówią: chłopaki, biegnijcie szybciej do sądu, teraz zwrócimy wam cały koszt wykończenia. I gdzieś tam walczyliśmy, gdzieś tam, niestety, przegraliśmy i faktycznie zwrócono nam całkiem pokaźne kwoty. Tak, to może być 5%, 10% ceny mieszkania. Dlatego wielu deweloperów nie uwzględniało wykończenia w koszcie DDU, starali się to zapisać w osobnej umowie, aby nie ryzykować, że ktoś się do nich zwróci i absolutnie zdradziecko będzie w stanie pobrać bardzo, bardzo duże, wysokie kwoty".
Nowa ustawa, która wejdzie w życie 1 września, radykalnie zmniejsza wysokość kary: zamiast 1% dziennie, jest to 1/150 kluczowej stopy Banku Centralnego. Przy obecnym kursie okazuje się, że jest to 0,12%. Oznacza to prawie dziesięciokrotną redukcję. Ze względu na, delikatnie mówiąc, niezbyt adekwatne płatności za wady, które wcześniej można było pozwać od dewelopera, powstał wokół tego cały biznes. Prawdopodobnie każdy kupujący mieszkanie na rynku pierwotnym przynajmniej raz znalazł w swojej skrzynce pocztowej reklamę takich usług. "Odebrać pieniądze od dewelopera, nawet 2,5 mln za usterki" to typowy nagłówek. Istniały dwie główne opcje. Pierwsza to taka, w której po prostu pobierano pieniądze od mieszkańców za przygotowanie pozwu do sądu i na tym kończyło się świadczenie usług prawnych. Druga opcja to taka, w której prawnicy pracowali za procent od kwoty odzyskanej od dewelopera.
Business FM zadzwonił do jednego z moskiewskich biur, które zajmuje się sporami sądowymi z deweloperami, pod pozorem potencjalnego klienta. I zapytała, ile może pozwać:
"W zależności od obszaru i warunków. Teraz, na przykład, obowiązuje trzecie moratorium, czyli kary za ochronę konsumentów nie są spełnione. Oznacza to, że nie będzie możliwe zawyżenie kwoty roszczeń o półtora lub dwa razy. W zależności od powierzchni, jeśli masz powierzchnię 19-23 metrów kwadratowych, to 200 tysięcy, czasem 300 tysięcy. Na powierzchniach powyżej 50 metrów kwadratowych - 300-500 tysięcy, no, do miliona, nawet do 700 tysięcy, tak liczą ekspertyzy. Słuchaj, może też będziesz komunikować się z prawnikami, jeśli obiecują jasne perspektywy, nie płacić zaliczki, tylko na warunkach success fee".
Wygląda na to, że trafiliśmy na uczciwego prawnika: nie obiecywał dziesiątek milionów, sam powiedział o moratorium na ściąganie kar od deweloperów, które faktycznie istnieje i obowiązuje do 31 grudnia.
Najbardziej rozpowszechniony biznes w sporach sądowych z deweloperami ma miejsce w Moskwie i regionie. Redakcja została poproszona o ocenę skali tego biznesu przez współkierującą praktyką nieruchomości i budownictwa Kancelarii Prawnej EPAM (AB EPAM) Catherine Verle:
Ekaterina Verle, współkierująca praktyką nieruchomości i budownictwa w Kancelarii Prawnej EPAM (AB EPAM), "Wokół tej branży utworzyli się pozbawieni skrupułów eksperci, którzy nie docenili jakości budowanych mieszkań. Plus pozbawione skrupułów kancelarie prawne, które zarabiały pieniądze, gromadząc grupy tych udziałowców i oferując im pójście do sądu za określony procent, czyli powstała cała branża. I jeśli na przykład cztery lata temu nie przybrało to masowej skali, to w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat te grzywny zaczęły mieć naprawdę masowy charakter. Ludzie robili interesy, a grzywny w Moskwie i regionie moskiewskim osiągnęły kilkadziesiąt miliardów rubli".
Sami deweloperzy twierdzą, że znaczna redukcja wielkości kar nie doprowadzi do spadku jakości nowych budynków.