
Dzisiejszego popołudnia niebezpieczny manewr helikoptera strażackiego uniemożliwił turystom wypoczynek na plaży Konyaalti w tureckim kurorcie Antalya. Z niewiadomych przyczyn załoga statku powietrznego zaangażowanego w likwidację pożarów w parkach miejskich postanowiła nabrać wody do morza dosłownie 30 m od brzegu.
Zdjęcia i filmy z tego miejsca są publikowane w sieciach społecznościowych. Potężny strumień powietrza z łopat śmigła na plaży przewrócił leżaki, wyrwał z piasku i rozrzucił parasole. Nie zgłoszono jeszcze żadnych obrażeń, ale ludzie musieli znosić strach. "Dzieci były bardzo przestraszone", "Tylko dzięki szczęśliwemu przypadkowi nikt nie został ranny przez latający w powietrzu sprzęt plażowy" - piszą naoczni świadkowie na portalach społecznościowych.
Jak powiedziała portalowi TourDom.ru Maria Sheker, biuro podróży mieszkające w Antalyi, w Konyaalti jest dużo freedivingu. Daleko od brzegu, zwykli wczasowicze czasami pływają za bojami. Dlatego niewytłumaczalne manewry helikoptera strażackiego nad akwenem wodnym mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji. Pobieranie wody do morza w celu gaszenia pożarów jest powszechną praktyką, ale zwykle odbywa się w znacznej odległości od plaż.
17 lipca w Antalyi trzeba było zlikwidować dwa pożary - w Hayat Park i na bulwarze Termessos. Pomimo upałów, do tej pory udało się zapobiec pożarom na dużą skalę w kurorcie. Strażacy są szybko zaangażowani w walkę z ogniem, ponadto rozprzestrzenianie się płomieni w lasach sosnowych sąsiadujących z kurortem jest utrudnione przez ulewne deszcze, które w ostatnich dniach często występowały w górzystym terenie, wyjaśniła Maria Sheker.