W Tajlandii odnotowano przypadki ciężkiego zatrucia pokarmowego. Rosjanie wypoczywający w tajskich kurortach twierdzą, że sytuacja jest masowa.
W wywiadzie dla LIFE podróżni zauważają, że leki z lokalnych aptek nie pomagają radzić sobie z objawami choroby, a niektórzy turyści byli zmuszeni do korzystania z ubezpieczenia medycznego, aby udać się do szpitali.
Jednocześnie Rosjanie twierdzą, że nie jedli nic specjalnego. Dieta turystów jest najbardziej zwyczajna.
"Nie jadłam z mężem nic egzotycznego. Zwykły ryż z owocami morza w kawiarniach. Przez dwa dni było źle, wysoka gorączka wzrosła i tylko antybiotyki nas uratowały, ledwo wyszliśmy. Ale straciliśmy dwa dni wakacji" - skarżą się nasi rodacy, pisze radio Komsomolskaja Prawda.
Wcześniej władze Tajlandii ostrzegały, że do kraju może przedostać się śmiertelna choroba - wąglik.