
Federacja Rosyjska i rząd rozpoczęły prace nad możliwymi opcjami jej prywatyzacji. Oczekuje się pierwszej oferty publicznej (IPO) na Moskiewskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Jest ona wstępnie zaplanowana na przyszły rok.
Nie zdecydowano jeszcze, jaka część firmy zostanie sprywatyzowana, ale według źródeł gazety Vedomosti, warunkiem wstępnym jest zachowanie przez państwo pakietu kontrolnego (ponad 50%). Jedną z rozważanych opcji jest umieszczenie akcji w wysokości 36% kapitału (jest to udział Narodowego Funduszu Opieki Społecznej, który będzie mógł odzyskać swoje pieniądze w ten sposób, przynajmniej częściowo).
Z punktu widzenia interesów państwa decyzja o prywatyzacji "House.The Russian Federation" przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego. Przypomnijmy, że obecnie nie jest to tylko spółka akcyjna będąca w całości własnością państwa, ale instytut rozwoju. Oznacza to, że sensem jej istnienia jest wypełnianie zadań państwowych. A osiąganie zysku jest celem drugorzędnym, a dokładniej nawet pobocznym. Najważniejsze jest to, że zadania rządowe są realizowane, a najlepiej jak najmniej obciążają budżet federalny.
Jeśli Federacja Rosyjska przeprowadzi IPO i będzie miała akcjonariuszy mniejszościowych, którzy nie są w żaden sposób powiązani z państwem, maksymalizacja zysku nieuchronnie wysunie się na pierwszy plan. To elementarna prawda - wystarczy przeczytać dowolny podręcznik ekonomii. Oznacza to, że rozwiązanie zadań państwowych przestanie być dla "House.The Russian Federation priorytetem; względy korzyści będą brane pod uwagę tylko w takim zakresie, w jakim nie będą sprzeczne z maksymalizacją zysku.
Można to zilustrować przykładem z niedalekiej przeszłości. Na początku tego roku sporo szumu narobiła historia o tym, że niektóre banki zaczęły pobierać prowizje od deweloperów za udzielanie preferencyjnych kredytów hipotecznych na zakup mieszkań w ich domach. Stało się to po tym, jak rząd zmniejszył wysokość dopłat dla banków do preferencyjnych kredytów hipotecznych, a one nie chciały znosić zmniejszenia swoich dochodów i postanowiły zrekompensować utracone zyski poprzez prowizje od deweloperów, którzy z kolei zaczęli wliczać te koszty w cenę nieruchomości.
Oczywiste jest, że praktyka ta jest sprzeczna z "państwowym zadaniem" zapewnienia przystępności cenowej mieszkań, ale, co dziwne, BEAC jako pierwszy uciekł się do tej praktyki, a następnie kilka innych banków, w tym państwowy VTB. I tylko zdecydowana pozycja "Home.The Russian Federation" jako instytucji rozwojowej pozwoliła powstrzymać rozprzestrzenianie się tej praktyki.
Po pierwsze, Dom.RF Bank (w całości należący do państwowej korporacji Dom.The Russian Federation), który w tym czasie zajmował czwarte miejsce pod względem emisji kredytów hipotecznych, wyraźnie stwierdził, że nie wprowadzi prowizji od deweloperów. Następnie Witalij Mutko, szef państwowej korporacji, która jest operatorem programów dopłat do kredytów hipotecznych, powiedział, że "The House.The Russian Federation" może redystrybuować limity preferencyjnych kredytów hipotecznych, odbierając je od banków, które nałożyły prowizję na deweloperów, i przekazując je tym, którzy tego nie zrobili.
Historia ta pokazuje, że posiadanie przez państwo pakietu kontrolnego w spółce (w tym przypadku Sberbank i VTB) wcale nie oznacza, że spółka będzie uwzględniać w swojej działalności interesy głównego właściciela ze szkodą dla maksymalizacji zysków. Ale instytut rozwoju postąpił inaczej: postawił interesy państwa na pierwszym miejscu, co radykalnie zmieniło sytuację. Gdyby tylko "Home.The Russian Federation" w tamtym czasie był zwykłym przedsiębiorstwem z akcjami w obrocie giełdowym, najprawdopodobniej poszedłby za przykładem największych banków i również zarobiłby swój grosz.
Tak więc prywatyzacja "House.The Russian Federation" będzie miała negatywne konsekwencje dla skuteczności polityki państwa w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego. W tym przypadku korporacja po prostu dołączy do grona tych, którzy czerpią zyski z hojnego wsparcia rządowego dla branży budowlanej.
Dlaczego więc tak się dzieje? Dlaczego państwo miałoby sprzedawać udziały w państwowej korporacji, czyniąc ją mniej efektywną z punktu widzenia swoich interesów? Może trzeba to zrobić przez wzgląd na środki, które wpłyną z wprowadzenia akcji na giełdę? Prawdopodobnie jest to jeden z powodów, ponieważ w ostatnim orędziu prezydenckim ogłoszono wielkie plany, na które wciąż trzeba szukać środków. Ale najprawdopodobniej nie chodzi tylko o to. Wyjaśnijmy naszą wersję bardziej szczegółowo.
W tym samym komunikacie prezydent powiedział, że rosyjska giełda powinna stać się źródłem kapitału inwestycyjnego dla firm i postawił urzędnikom zadanie podwojenia jej kapitalizacji do 2030 r. Powinna ona osiągnąć 66% PKB (do końca 2023 r. - około 33% PKB). Urzędnicy mogliby spełnić instrukcje prezydenta, tworząc warunki do masowego wejścia na giełdę nowych firm, co pozwoliło im uzyskać fundusze od inwestorów i zainwestować w rozwój. To pożyteczna ścieżka dla gospodarki, ale długa i trudna.
Urzędnikom znacznie łatwiej jest pójść innymi drogami. Można na przykład nadmuchać bańkę na giełdzie. Przypomnę: w latach 2006-2007 kapitalizacja rosyjskiej giełdy przekroczyła 100% PKB, czyli była znacznie wyższa niż ambitny cel, który stawia sobie teraz prezydent. Nie oznacza to jednak, że w tamtych latach nasza giełda była tak skutecznym środkiem "przekształcania oszczędności w inwestycje". Oznacza to jedynie, że wtedy nadmuchała się na niej gigantyczna bańka (podobnie jak na wszystkich światowych rynkach), która pękła z hukiem w 2008 roku, a kapitalizacja rosyjskiego rynku spadła do około 30% PKB.
I nie jest tak trudno nadmuchać bańkę, jeśli wydasz na nią dużo pieniędzy z budżetu państwa - wystarczy zorganizować współfinansowanie inwestycji przez państwo i hojne ulgi podatkowe (a będą one bardzo znaczące dla indywidualnych kont inwestycyjnych trzeciego typu - AIS-3!). Jeśli wsparcie państwa okaże się znaczące, ludność przyniesie pieniądze na rynek. Ale jeśli nie będzie znaczącego wolumenu nowych IPO, wówczas środki ludności, które trafiły na giełdę, przyniosą niewielkie korzyści dla rozwoju realnej gospodarki: po prostu pójdą na spekulacje i nadmuchanie bańki. Ale zadanie postawione przez prezydenta zostanie spełnione: kapitalizacja rynkowa wzrośnie!
Innym prostym sposobem jest wprowadzenie na giełdę spółek, które są obecnie w całości własnością państwa. Ponieważ akcje takich spółek nie są przedmiotem obrotu na rynku, nie są one uwzględniane przy obliczaniu jego kapitalizacji. Jeśli nawet niewielka część akcji takiej spółki zostanie wprowadzona na rynek poprzez IPO, wówczas będą one miały wartość rynkową, co oznacza, że spółka będzie miała jasno określoną kapitalizację, która zostanie uwzględniona w obliczeniach rynku jako całości. Urzędnicy państwowi będą mogli informować o wzroście kapitalizacji rynkowej, co jest dokładnie tym, czego wymagano!
Fakt, że pomysł prywatyzacji "Home.The Russian Federation" poprzez IPO pojawił się właśnie teraz - natychmiast po przemówieniu prezydenta, sugeruje, że "gwałtowny wzrost" kapitalizacji rynkowej może być jedną z przyczyn tej decyzji, która przynosi efekt przeciwny do zamierzonego z punktu widzenia interesów państwa.