Rosyjscy podróżnicy opisywali Dżakartę słowami "korki, brud i kurz"

Zdjęcie: Willy Kurniawan / Reuters
W ostatnich latach Bali stało się szalenie popularne wśród rosyjskich turystów. Niektórzy wybierają się tam ze względu na rajskie plaże i niezapomniane zachody słońca, inni są wypełnieni wiedzą o rekolekcjach jogi, wielu zostaje na zimę z dala od ponurych megamiast. Jednak Bali, które przyciągnęło całą uwagę, jest tylko jedną z 18 tysięcy wysp Indonezji. Rosjanie badali resztę tego ogromnego kraju znacznie gorzej - ale na próżno. Zaskakuje starożytnymi świątyniami, kwaśnymi jeziorami w otworach wentylacyjnych wulkanów, kolorowymi rafami koralowymi i wybrzeżami z różowym piaskiem. Jednocześnie Indonezja jest wielowymiarowa: warto zawędrować nieco dalej niż obszary turystyczne, a można zobaczyć beznadziejną biedę, przestępczość i konflikty dręczące kraj. Jakie naturalne skarby Indonezja jest gotowa zaoferować ciekawskim podróżnikom? Jakie trudności mogą napotkać po drodze i czy gościnny i słoneczny kraj jest aż tak bezpieczny dla turystów?
Nieznana Indonezja
Wyspa Jawa: kolebka religii
Dla niektórych może być zaskoczeniem, że zdecydowana większość ludności Indonezji wyznaje islam, a co dziesiąty uważa się za katolika lub protestanta (echa kolonialnej przeszłości, kiedy Indonezja była własnością Holandii). Ale nie zawsze tak było. W kraju znajdują się największe świątynie hinduistyczne i buddyjskie na świecie, a aby je zobaczyć, trzeba udać się na wyspę Jawa.
Prambanan - Druga co do wielkości świątynia hinduistyczna na świecie po Angkor Wat w Kambodży. Z jej wyglądem wiąże się piękna legenda. Dawno, dawno temu żyła tam piękna księżniczka Loro Jongrang (w tłumaczeniu "smukła panna"). Książę Bondovoso zakochał się w niej do szaleństwa, ale dziewczyna nie chciała zostać jego żoną, ponieważ w walce o władzę zabił jej ojca. Piękność bała się rozgniewać księcia bezpośrednią odmową i zdecydowała się na podstęp. Poprosiła pana młodego, aby podarował jej świątynię z tysiącem posągów bogów na jej ślub i musiała zostać zbudowana w ciągu jednej nocy. Bondovoso zwrócił się o pomoc do mrocznych sił i wzniósł 999 posągów. Przerażona Loro Jongrang próbowała powstrzymać księcia, za co ten zamienił ją w ostatni posąg. Tak więc nadal stoi, ubrana w kamień, na podobieństwo wojowniczej bogini Durgi, która walczy z demonami i chroni porządek świata. Posąg jest szczególnie czczony, chociaż nie jest centralnym elementem świątyni. Przez cały czas składano jej ofiary z kwiatów, kadzideł i pieniędzy.
Bardzo blisko Prambanan znajduje się największy na świecie buddyjski kompleks świątynny. Co więcej, te zabytki architektoniczne zostały zbudowane niemal jednocześnie, w VIII-IX wieku naszej ery, a obecnie oba znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Istnienie Borobudur - Świątynia wielu Buddów owiana jest wieloma tajemnicami. Przypuszczalnie kompleks symbolizował kwiat lotosu i znajdował się pośrodku jeziora, które zostało albo wypełnione, albo zniknęło z innych powodów.
Świątynia Borobudur była zakopana pod ziemią przez setki lat, a w XIX wieku dosłownie powstała z popiołów
Faktem jest, że Borobudur znajduje się w pobliżu wulkanu Merapi. Uważa się, że świątynia została zasypana w wyniku erupcji w 1006 roku. Została odnaleziona i odkopana dopiero w okresie kolonizacji.
Materiały na ten temat:

"Going East "Do jakich nowych krajów Rosjanie będą mogli podróżować w 2024 roku i dlaczego warto je odwiedzić? 8 stycznia 2024 r.

"Pieniądze tu rządzą "Bali było największym marzeniem rosyjskich turystów, ale pieniądze je zrujnowały. Jak wyspa "ześlizgnęła się w dół"? 27 listopada 2023 r.

"Chmury trującego dymu tryskają wszędzie "Rosjanka udała się na wulkaniczną wyspę w Indonezji. Jak jej zaimponował? 27 kwietnia 2023 r.
Doświadczeni podróżnicy powinni odwiedzić Borobudur wcześnie rano, aby uniknąć tłumów turystów i spotkać świt z oszałamiającymi widokami na zalesione wzgórza. Najwygodniej jest dostać się do obu kompleksów świątynnych z miasta Yogyakarta, które jest uważane za centrum jawajskich sztuk pięknych. Samoloty latają tam ze stolicy Indonezji Dżakarty i głównego miasta Bali Denpasar, a także pociągami i autobusami. Hotele i biura podróży oferują wycieczki krajoznawcze, chociaż można podróżować po Jawie na własną rękę (ale trzeba być przygotowanym na duży ruch uliczny i zatłoczone autobusy).
Co jeszcze warto zobaczyć w Javie
- Wulkan Krakatoa, jeden z najpotężniejszych na Ziemi, znajduje się w Cieśninie Sunda między Jawą a Sumatrą. Przez ponad dwa stulecia był uważany za wygasły, aż w 1883 roku obudził się i wyrzucił w niebo 70-metrową kolumnę popiołu. Eksplozja była tak silna, że słyszano ją tysiące kilometrów od epicentrum. W wyniku erupcji część wyspy została zmieciona z powierzchni ziemi, a tsunami o wysokości 20 metrów zalało pobliskie osady. Ponad 36 tysięcy osób stało się ofiarami śmiertelnej katastrofy. Krakatoa jest nadal aktywny, a jego aktywność jest dokładnie monitorowana. Turyści mogą połączyć wspinaczkę na wulkan z wizytą w Parku Narodowym Ujung Kulon w zachodniej części Jawy, gdzie występuje rzadki gatunek nosorożca jednorożnego.
- Miasto Bandung słynie z kolonialnej architektury Kampanii Wschodnioindyjskiej i budynków w stylu Art Deco. Znajduje się tu około tysiąca uniwersytetów, więc życie studenckie i klubowe jest w pełnym rozkwicie. Spacer ulicami warto uzupełnić wycieczką na kaskadowe pola ryżowe, plantacje kawy, wulkany i gorące źródła. Nawiasem mówiąc, wiedzą tu dużo o kawie, więc degustacja powinna być obowiązkową częścią programu.
- W centralnej części wyspy znajduje się Płaskowyż Dieng, wulkaniczna dolina ze starożytnymi świątyniami, źródłami termalnymi, gejzerami i malowniczym jeziorem Telaga Varna. Choć turyści rzadko tu docierają, istnieje możliwość zatrzymania się w wiosce Wonosobo.
- Miłośnicy nurkowania i snorkelingu mogą wybrać się na archipelag Karimunjava. Znajdą tam białe piaszczyste plaże z lazurową wodą i rafami koralowymi. Latają tam samoloty, kursują promy, autobusy i łodzie motorowe, choć przyjemność zwiedzania rajskich wysp nie jest tania.
- Na tych, którzy nie mają dość wspinaczki na wulkany, czekają Bromo i Ijen na wschodzie Jawy.



Świątynia hinduistyczna Prambanan na Jawie
Flores i Komodo: "Hobbity", jaszczurki monitorujące i różowy piasek
Na osobną wycieczkę zasługuje wyspa Flores, na którą można polecieć samolotem lub dopłynąć promem z Bali. Jest tam dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczna, są czyste plaże z możliwościami spektakularnego nurkowania. Istnieją autentyczne wioski etniczne z dala od ich domów. Na przykład jest ich wiele w pobliżu miasta Bajava, gdzie znajduje się kolorowy targ, gorące źródła i wodospady.
Turystów przyciąga również możliwość wspinaczki na uśpiony wulkan Kelimutu. Jego trzy kratery wypełnione są wodą o różnych kolorach, która również nieustannie się zmienia. W pobliżu Ruteng znajduje się stalaktytowa jaskinia Liang Bua - raj dla "hobbitów", prymitywnych ludzi niewielkiego wzrostu. Kolejną atrakcją Flores są plantacje ryżu, które kształtem przypominają pajęczynę.
Aby mieć czas na zobaczenie wszystkich pereł Flores, wycieczka powinna trwać co najmniej kilka dni. Co więcej, w pobliżu znajduje się jeszcze jedna niezwykła wyspa - Komodo. Wiąże się z nim kolejna niesamowita historia
Na początku XX wieku lekki samolot pilota Hendrika van Bosse rozbił się w morzu. Holender przeżył i dopłynął do najbliższej wyspy. Tam spotkał niesamowite stworzenia - ogromne mięsożerne jaszczurki przypominające smoki lub dinozaury. Lotnik był w stanie wrócić do cywilizacji i opowiedzieć swoim współczesnym o swoim znalezisku. Dziś znamy te zwierzęta jako jaszczurki z Komodo - największe żyjące jaszczurki. Ich populacja sięga 5700 osobników i jest starannie chroniona.
Po zapoznaniu się z zimnokrwistymi aborygenami z Komodo, turyści mogą udać się na jedną z najpiękniejszych plaż na świecie z różowym piaskiem, który uzyskał taki kolor dzięki pewnemu rodzajowi planktonu. Takich "barbie" wybrzeży jest tylko kilkanaście na całej planecie.



Widok na wybrzeże wyspy Flores
Lombok i Gili: żółwie i brak samochodów
Na krótkie wycieczki z Bali odpowiednia jest sąsiednia wyspa Lombok. Chociaż ma własne lotnisko, wygodniej jest dostać się tam drogą wodną. Lombok będzie zadowolony z mniejszej liczby turystów, spokojnego wybrzeża z miękkim piaskiem i sklepów z lokalnymi towarami. Posiada również własny wulkan, wodospady i jezioro. Surferzy na Lombok spędzają czas na plażach Kuta (nie mylić z balijską o tej samej nazwie) i Selong Blanak. Aby poczuć lokalny smak, udają się do wiosek rdzennych mieszkańców wyspy - przedstawicieli plemienia Sasak.
Jeszcze więcej prywatności można znaleźć na pobliskich wyspach archipelagu Gili - Trawangane, Meno i Aire. Są one tak małe, że można je obejść dookoła, ale nawet na tak niewielkim obszarze mają swoje osobliwości.
Nie ma samochodów i rowerów napędzanych benzyną. Wszyscy poruszają się na dwukołowych motorowerach i rowerach lub na czterokopytnych koniach w wozie zwanym chidomo. Ludzie tu żyją i surfują
podróżnik jest współautorem bloga "Max podróżuje"
Żółwie morskie żyją w wodach archipelagu Gili. Przy odrobinie szczęścia można je obserwować podczas snorkelingu w krystalicznie czystej wodzie.



Plaże na wyspie Lombok
Borneo: ramię w ramię z orangutanami
Wyspę Borneo (Kalimantan) Indonezja dzieli z Brunei i Malezją. To łakomy kąsek dla miłośników safari i ekoturystyki, gdyż znajduje się tu Park Narodowy Tanjung Putting. Żyje tu duża populacja orangutanów i małp ryjówkowatych, a turyści mogą obserwować ich życie w naturalnym środowisku.
Odwiedzający rezerwat zwiedzają go z tradycyjnych łodzi na świeżym powietrzu. Łodzie mieszkalne suną spokojnie po rzece, ciągnąc przyrodników dalej w głąb dżungli. Co jakiś czas oczom obserwatorów ukazują się jaskrawe ptaki, krokodyle i owady. Podróżnym zaleca się udanie się do Tanjung Putting na co najmniej kilka dni, aby połączyć się z dziką przyrodą. Na Borneo trzeba dostać się samolotem z Dżakarty, a następnie taksówką lub transportem publicznym.
Sumatra: miejsce narodzin egzotyki
Wyspa Sumatra ma powierzchnię znacznie większą niż Białoruś, Polska i Niemcy, więc jest mało prawdopodobne, że uda się ją zwiedzić podczas przejazdu. A jest co zwiedzać. Na przykład największe na świecie wulkaniczne jezioro Toba. Na jego środku znajduje się wyspa Samosir, której wielkość porównywalna jest z Dżakartą. Na północnym krańcu jeziora znajduje się najwyższy wodospad w kraju (120 metrów) Sipiso-Piso. Na Sumatrze znajdują się również parki narodowe Gunung Luser i Kerinci Seblat, w których żyją słonie, tygrysy sumatrzańskie, nosorożce, lamparty i niektóre gatunki rzadkich egzotycznych zwierząt. Są tam również niesamowite rośliny, w tym ogromne kwiaty-pasożyty - raflezja.
Według obserwacji podróżników, pomimo obfitości atrakcji, turyści na Sumatrze wciąż stanowią ciekawostkę. "Miejscowi patrzyli na mnie z otwartymi ustami i cały czas próbowali mnie dotknąć. Nie ma tu zbyt wielu europejskich turystów. Hotele są znacznie mniej komfortowe, a w domach często nie ma światła i ciepłej wody" - mówi blogerka podróżnicza Veronika Grizik. Według niej na wyspie prawie nie ma Internetu, a karty bankowe nie działają.
Większość mieszkańców Sumatry myje się wylewając wodę z wiadra. Komfort i wygoda są tutaj głównie dla turystów i bogatych



Orangutan w Parku Narodowym Tanjung Putting na wyspie Borneo
Dżakarta jest tak inna
Dżakarta zasługuje na szczególną uwagę. Ma ona wszystko to, co nieodłącznie kojarzy się ze stolicą jednego z największych krajów świata: lśniące drapacze chmur, modne kawiarnie i bary, pięciogwiazdkowe hotele, luksusowe centra handlowe, historyczne dzielnice. Z drugiej strony, choć Indonezja uznawana jest za siódmą największą gospodarkę świata pod względem PKB liczonego według parytetu siły nabywczej, to warunki życia ogromnej części populacji trudno nazwać dostatnimi. W 2024 r. zajęła dopiero 75. miejsce na 85 w rankingu Numbeo krajów pod względem poziomu życia, wyprzedzając takie kraje jak Iran, Liban, Wenezuela i Nigeria. Jeden na dziesięciu Indonezyjczyków żyje poniżej granicy ubóstwa, a przepaść w dochodach jest bardzo zauważalna w kraju, a turyści mogą to zobaczyć na własne oczy.
Warto oddalić się od stolicy na kilkanaście kilometrów, by dotrzeć do jednego z największych wysypisk śmieci na świecie, Bantar Gebang. Zajmuje ono powierzchnię 200 boisk piłkarskich i każdego dnia przyjmuje siedem tysięcy ton odpadów z Dżakarty. Tutaj, pośród smrodu i zgnilizny, żyją także ludzie - według różnych szacunków od 6 do 20 osób. tysiąc osób. Padlinożercy przeszukują wysypiska w poszukiwaniu plastiku, drewna, metalu i wszystkiego, co można poddać recyklingowi. Nawet kości zwierząt mają wartość: są używane do wyrobu biżuterii lub jako składnik płytek lub betonu. W ten sposób ludziom udaje się zarobić do $10 dziennie.
Autorzy bloga Travel without Luggage, Vitaly Bagrov i Anton Gilmore, twierdzą, że mieli okazję odwiedzić slumsy indonezyjskiej stolicy. Zobaczyli tam biedę, szałasy piętrzące się w dzielnicach bez bieżącej wody, elektryczności i transportu, a także dzieci bawiące się wśród hałd śmieci i uczące się lekcji na chodnikach.
W Dżakarcie wszystko jest bardzo pomieszane. Są ogromne korki, brud i kurz. Jest mnóstwo slumsów i co ciekawe, prawie wszędzie sąsiadują one z nowoczesnymi dzielnicami, centrami biznesowymi, galeriami handlowymi i luksusowymi hotelami
Vitaly Bagrov jest podróżnikiem, blogerem
Co zaskakujące, wśród takiej biedy turyści spotykają radosnych i gościnnych ludzi. "Głównym wrażeniem jest otwartość mieszkańców. Na początku nawet trochę baliśmy się wejść do slumsów, nie rozumieliśmy, co nas czeka. Ale w rzeczywistości wszystko okazało się bardzo pozytywne. Lokalni mieszkańcy są gotowi opowiedzieć o swoim życiu, wpuścić do domu, a nawet leczyć" - mówi Witalij Bagrow.



Dżakarta
Jakie niebezpieczeństwa czyhają na turystów w Indonezji?
Indonezja jest mieszanką wielu kultur i religii, jej wyspy są nierównomiernie rozwinięte, a znaczna część ludności żyje w ubóstwie. Powstaje pytanie: jak może to wpłynąć na odwiedzających? Ekspert ds. turystyki Maya Kotlyar uważa, że Indonezja jest wystarczająco bezpieczna dla podróżnych. Rzeczywiście, według szacunków ONZ, wskaźnik przestępczości nie jest tam najwyższy - 45,9 na 100 000 osób. Dla porównania: w najbardziej niebezpiecznym kraju na świecie, Wenezueli, wynosi on 83,76; w Chinach - 60,8; w USA - 47,7; w Rosji - 39,7.
Niemniej jednak w Indonezji są miejsca, do których turyści nie mają wstępu. W prowincjach Papua i Papua Zachodnia na wschodzie kraju nie jest wcale bezpiecznie - a nowozelandzki pilot Philippe Mertens, który był przetrzymywany przez papuaskich separatystów przez ponad rok, wie o tym z pierwszej ręki.
7 lutego 2023 r. poleciał na lotnisko Paro w regionie Nduga, aby zabrać pracowników budujących centrum medyczne w okolicy. Radykalni miejscowi oblali jego samolot benzyną i spalili go, a Mertens został zabrany do dżungli, gdzie pozostaje do dziś.
Co powinieneś wiedzieć o historii schwytanego pilota?
Zachodnia część wyspy Nowa Gwinea (państwo Papua-Nowa Gwinea znajduje się we wschodniej części), podobnie jak reszta terytorium współczesnej Indonezji, od XVIII wieku była kolonią Holandii. Po kilku latach walki, w 1949 r. europejscy koloniści uznali niepodległość Republiki Indonezji, zachowując jednocześnie władzę nad bogatą w surowce Papuą. Zachodnia Nowa Gwinea stała się częścią Indonezji dopiero w 1969 roku. Odbyło się tam referendum, ale zwolennicy niepodległości zakwestionowali jego wyniki i utworzyli "Ruch na rzecz Wolnej Papui". Rozpoczęła się długotrwała walka z władzami, która z różnym natężeniem trwa do dziś.
Ponieważ region Papui przez wiele lat był odcięty od procesu historycznego Indonezji, wyrosło tam pokolenie, dla którego stało się ono zupełnie obcym państwem o innym poziomie rozwoju. Istnieje przepaść między kapitalistyczną kulturą jednego z najludniejszych krajów świata a systemem tradycyjnych papuaskich wartości. Po dziesięcioleciach niezbyt udanej integracji Papui, region ten został zdefiniowany jako najbardziej zacofany, biedny, zmarginalizowany i odizolowany. Dochodziło do dyskryminacji rasowej miejscowej ludności, tortur i masakr ludności cywilnej podczas starć zbrojnych z żołnierzami. Stąd ciągłe rozgoryczenie Papuasów, którego ofiarą stał się Mertens.
Uzbrojona grupa rebeliantów zagroziła egzekucją Nowozelandczyka, jeśli rząd Nowej Zelandii nie przekona władz Indonezji do rozpoczęcia negocjacji w sprawie niepodległości Papui. "Naszym nowym celem są wszyscy obcokrajowcy: USA, UE, Australijczycy i Nowozelandczycy, ponieważ przez 60 lat wspierali Indonezję w zabijaniu Papuasów. Kolonializm w Papui musi zostać zniesiony" - powiedział Sebby Sambon, rzecznik ruchu. W odpowiedzi władze Indonezji rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę, ale nieudaną operację wojskową, a próby uwolnienia Nowozelandczyka pociągnęły za sobą jedynie nowe straty.
Opisane wydarzenia miały miejsce w odległej i trudno dostępnej części kraju, gdzie jednak czasami docierają turyści. Tak więc w Papui Zachodniej znajduje się archipelag Raja Ampat z nietkniętą morską przyrodą. Jest on uważany za jedno z najlepszych miejsc do nurkowania na świecie. Chociaż spotkanie z grupami separatystycznymi raczej nie zagrozi podróżnikom, nie należy zapominać o ryzyku, które zawsze istnieje w obcym kraju.
Raporty o incydentach z udziałem turystów napływają regularnie. Ostatnio przewodnik zwabił klientkę do hotelu i zgwałcił ją. Oszuści wymyślili nowy sposób na oszukanie wczasowiczów, przemalowując samochody na kolory znanych firm taksówkarskich. Holender został potrącony przez ciężarówkę na wypożyczonym motocyklu i stracił głowę... I tę listę można kontynuować.
"W związku z tym na Bali nie ma niebezpiecznych stref, ale są regiony, w których jest więcej przestępstw. Są to Kuta, Legian i Ubud, gdzie często odnotowuje się przypadki kradzieży, w tym od obcokrajowców. Trzeba uważać na drogach - jeżdżą bardzo źle, często zdarzają się wypadki. Występuje gorączka denga, szczególnie w porze deszczowej. Zdarzają się oszustwa ze strony przewodników i firm turystycznych" - ostrzega Maya Kotlyar
Ekspert przypomina, że podróżni potrzebują szanować lokalną kulturę. "Zabronione jest zaśmiecanie, odwiedzanie świętych miejsc w szortach i nieestetycznym wyglądzie. Nie można pracować bez oficjalnego pozwolenia władz i zachowywać się niegrzecznie wobec lokalnych mieszkańców i innych turystów. Zakaz dotyczy również postów w sieciach społecznościowych" - dodaje Kotlyar.
"Aby nie wpaść w kłopoty, zawsze powinieneś być przyjazny dla ludzi, przywitać się, poprosić o pozwolenie na zrobienie zdjęcia lub po prostu porozmawiać" - podsumowuje doświadczony podróżnik Witalij Bagrow. "Wtedy miejscowi będą traktować cię w ten sam sposób".